Czy wiesz, że – jak ustalił Harvard – ludzki umysł „wędruje” przez 47% czasu? To znaczy, że wykonując jedną czynność, umysł jest w przeszłości, w przyszłości, ocenia, planuje … krótko mówiąc – przez prawie połowę czasu wędruje tu i ówdzie, nie pozwalając nam być w stu procentach w chwili obecnej.

To pewnie dlatego większość z nas po niedzielnym obiedzie nie potrafi już odpocząć lub zerka na zegarek po raz trzeci w ciągu 15 sekund bo nie zarejestrował godziny, którą sprawdzał. To normalne. Nie jesteśmy w stanie być ZAWSZE uważni. Są jednak techniki i praktyki, które mogą nam pomóc w trwaniu w chwili, w Byciu i czerpaniu z Tu i Teraz. Dzielimy je na formalne i nieformalne.

Praktyki formalne to takie, którym dedykujemy dodatkowy czas, np. siadając do medytacji, praktykując jogę, skan ciała czy prowadząc wdzięcznik. Decydując się podążać ścieżką uważnego życia, ważne jest by ich spróbować. Jeśli jednak umysł podpowiada nam „nie mam na to czasu, to nie dla mnie” spieszę z dobrą wiadomością. Bycie uważnym nie musi wymagać dodatkowych zasobów czasu. Praktyki nieformalne to takie, które wykonujemy symultanicznie z codziennymi czynnościami i możemy je określić jako tytułową uważność na co dzień.

Żyjemy w szybkich czasach, popędzani deadline’ami i obowiązkami często gonimy, nie rzadko zapominając dokąd zmierzamy. Osobiście nazywam to zjawisko syndromem „jeszcze tylko…”. Jeszcze tylko zrobie zakupy, jeszcze tylko wyślę maila, jeszcze tylko posprzątam kuchnie, jeszcze tylko pojadę do urzędu… aż do wyczerpania baterii, kiedy to organizm sam odmawia posłuszeństwa, a my zmuszeni zostać w łóżku „jeszcze tylko” załatwiamy lżejsze sprawy za pomocą technologii lub ostatecznie z bólem serca, zezwalamy sobie na odpoczynek.

I nie, nie namawiam nikogo by rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady. Ale co gdyby pozwolić sobie na nieco więcej nonszalancji i podczas stania w kolejce w markecie, zamknąć oczy i wziąć głęboki oddech? A co jeśli podczas zmywania naczyń, skupilibyśmy się na temperaturze wody przepływającej przez nasze dłonie? Albo pisząc maila, na chwilę opuścili barki, które z każdą chwilą są coraz wyżej?

To tylko proste techniki, które mogą przynieść natychmiastową ulgę – poczucie kontaktu ze sobą, odświeżenia, rozluźnienie, a może nawet poprawę samopoczucia. Regularna praktyka uważności pomaga w zarządzaniu stresem, poprawia pamięć i zdolność uczenia się, zwiększa poczucie radości i empatii, a co za tym idzie ułatwia komunikacje i relacje. To tylko część efektów, których możemy doświadczyć. Dzięki tej chwili zatrzymania, uczymy się zauważać sygnały płynące z ciała, pojawiające się emocje oraz napływające myśli oraz daje wolność w ich zarządzaniu poprzez szerszą perspektywę.

Between stimulus and response there is a space. In that space is our power to choose our response. In our response lies our growth and our freedom. – Victor Frankl

To co praktykujemy, rośnie w siłę – jak mawia Shauna Shapiro. Te krótkie momenty budują nowe ścieżki, które po pewnym czasie stają się naturalnymi reakcjami. Spacer po stresującym dniu, głęboki oddech podczas ważnego spotkania, uważny prysznic, wyciszony telefon na wieczór.

Wcale nie musisz siedzieć w lotosie na tle pięknego krajobrazu. Wystarczy, że zadbasz o te uważne momenty z intencją Bycia oraz życzliwą dla siebie postawą.

What you practice grows stronger. – Shauna Shapiro

Głęboki wdech… spokojny wydech…

I do następnego.

K.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *